Profil użytkownika doktorpueblo
Trzeba przyznać, że twórcy są konsekwentni - wszystko tu jest konsekwentnie głupie. W pewnym sensie szacun za szukanie "własnej drogi" - superbohaterka nie walczy ze złymi (jak superbohaterowie), ona ich prosi, żeby byli dobrzy.
Najlepszy polski film od wielu lat. A właściwie - więcej niż film.
Dziwną drogę przeszedł Spike Lee: od młodzieńca otwartego, rozsądnego i tolerancyjnego do doświadczonego dorosłego... pełnego uprzedzeń i widzącego wszystko zero-jedynkowo. A podobno na starość się mądrzeje.
Bezczelnie pojebane, więc mi się podobało.
Filmaster to już chyba ewidentnie zasnął, skoro sam muszę dodawać do bazy megabustery. A film, cóż, wiele hałasu o nic, niby "reżyserskie dzieło", ale sztampa goni sztampę jak zawsze.
Zakręcone i ciekawie zrealizowane. Prawie jak Pálfi.
Im starszy Dolan, tym banalniejszy? Scenariusz rodem z komedii romantycznej, a i reżyserska (zwykle) wirtuozeria nieco szwankuje - przy scenie "wyrażania emocji" przez pływanie w jeziorze rozbolały mnie zęby.
Niezależne kino z Indii: genialny dźwięk i obraz!
Jeden z najciekawszych filmów, jaki widziałem w ostatnich latach. Niesamowite tempo, scenografia, montaż - bardzo oryginalny debiut wietnamskiego reżysera, który miałem okazję obejrzeć w czasie tegorocznej edycji Pięciu Smaków.
Anocha Suwichakornpong kręci świetne filmy i nie wiem, czemu - niestety - bierze do współpracy Bena Riversa, żeby było "lżej". Te, powiedzmy, komediowe elementy kompletnie do mnie nie trafiają; bez nich film mógł być fantastyczny.
Trudno oceniać cały wielki projekt, którego się nie zna (bo nie jest jeszcze ukończony). Oceniam wyłącznie ten jeden film, a jako zamknięta całość... nie jest to do końca przekonujące.
Ależ to jest pięknie sfotografowane! Chyba jeszcze nie widziałem tak czarnego filmu, tak fantastycznie oświetlonego. Nie ma sensu oglądać tego na kiepskim odbiorniku, z szarościami zamiast "blacków".
Za długi. Ale końcowa scena cudowna!
Zdjęcia w większości znane z wcześniejszych produkcji BBC a wywód dość oczywisty. Film rekomendowałbym do puszczania w szkołach.
Można - dla anegdotek.
W porządku, ale siły rażenia książek Aleksijewicz to nie ma.
Otrzymujemy tu bardzo prawdziwy obrazek funkcjonowania zespołu i jego fanów, tylko że ceną tej "prawdy" jest nuda - co mnie obchodzi, kto siedzi na którym miejscu w busie? W pewnym sensie ten dokument to spore osiągnięcie, bo nudniej się chyba o Kulcie nie da opowiedzieć.
Już "Czarne Bractwo" było trochę niezborne, tu jest jeszcze gorzej. Nie wiem, czy swoista naiwność i "serialowość" tego filmu, to efekt zamierzony, czy też dowód na to, że Spike ma na głowie szczytniejsze cele niż po prostu sprawne opowiadanie historii.
Tylko Arnold prezentuje się tu godnie, reszta kompletnie bez sensu.
Dokument o amerykańskim fundamentalizmie religijnym i jego mafijnej strukturze. Gdyby nie ostatnie kilka minut, to powiedziałbym, że jest to najbardziej obiektywny dokument, jaki w życiu widziałem, wszystkie prawicowe głąby dostają pełne prawo wypowiedzi.