Tokio!

Data:
Ocena recenzenta: 8/10

Trzech reżyserów spoza Japonii (dwóch Francuzów i jeden Koreańczyk) postanowiło nakręcić filmy o współczesnym Tokio. Gdyby oceniać ich dzieło pod kątem "dziwności" to film bez wątpienia zasługuje na deszcz nagród. Ale na szczęście poza "dziwnością" jest w tym filmie sporo więcej. Jest ona tylko oryginalną fasadą, za którą skrywają się opowieści o całkiem poważnych sprawach normalnych ludzi.

Interior Design

Pierwszą część wyreżyserował Michel Gondry (znany twórca wideoklipów Bjork, czy Chemical Brothers, a także reżyser filmu "Zakochany bez pamięci"). Ta część jest zdecydowanie najnormalniejsza z całego tryptyku. Opowiada o dwójce młodych ludzi, którzy świeżo przybyli do Tokio i z trudem starają się rozpocząć nowe życie, szukając mieszkania i pracy. Pod sam koniec film nieoczekiwanie porzuca realizm, kończąc się dość metaforycznie, przewrotnym "happy endem", w którym główna bohaterka wreszcie znajduje dla siebie miejsce w życiu...
Tę część oceniam najniżej (7/10), co nie znaczy, że nisko. Prosta opowieść, pełna ciekawych obserwacji o codziennym życiu w Tokio.

Merde

Drugą część wyreżyserował Leos Carax, niespełniona nadzieja francuskiego kina i jest to część zdecydowanie najdziwniejsza. Otóż współczesne Tokio zaatakowane jest przez "Potwora z bagien", zagadkowego ni to człowieka ni diabła. Dość czytelne wydają się tu początkowo nawiązania do Godzilli, ale film skręca w coraz dziwniejsze rewiry. Merde (bo tak okazuje się nazywać potwór) zostaje schwytany, a jego adwokatem na procesie zostaje tajemniczy Francuz, o nazwisku Voland...
Ja tam lubię takie dziwactwa, więc daję 8/10.

Shaking Tokyo

Ostatnia część wyreżyserowana jest przez koreańskiego reżysera Joon-ho Bonga (twórcę "The Host. Potwór"). I jest to cudo! Opowiada historię hikikomori - współczesnego pustelnika, który od kilku lat nie wychodzi z domu, unikając jakichkolwiek kontaktów z otoczeniem i żywiąc się jedzeniem na telefon. Hikikomori to współczesna choroba cywilizacyjna, spotykana nie tylko w Japonii, lecz również w Korei Płd., stąd pewnie Joon-ho Bong wie o czym opowiada. Ale pewnego dnia w życiu głównego bohatera nastąpi wstrząs, o sile trzęsienia ziemi. Będzie musiał opuścić swój azyl i stawić czoła światu...
Więcej nie zdradzam, ten film to czysta poezja, świetna historia, genialnie opowiedziana. Jak dla mnie 9/10.

Muszę przyznać, że nie lubię filmów, w których kilku reżyserów wypowiada się na zadany temat. Pojawiające się w takich filmach krótkometrażówki są zwykle słabe; odnosi się wrażenie, że scenariusze napisano na kolanie. I dlatego tym mocniej zaskoczyło mnie "Tokyo!". Każdy z filmów trzyma poziom. Każdy mówi coś o mieszkańcach współczesnego Tokio: ich lękach, codziennych problemach. I każdy robi to w sposób oryginalny. Polecam!

P.S. Ciekawi mnie tylko, jak film ten odebrali Japończycy. Czy też uznali za dziwny? A może za zupełnie nietrafiony? Ta kultura stanowi dla mnie wciąż trudny orzech do zgryzienia...

Zwiastun:

To może poczytaj o innym myśleniu Wschodu i Zachodu =} :

http://biblionetka.pl/book.aspx?id=120954

Dzięki za informację, pewnie sięgnę. Aczkolwiek to nie jest tak, że zupełnie nie rozumiem myślenia ludzi Wschodu. Zasadniczo ze Wschodem nie mam aż tak dużych problemów, coś tam na temat różnych kultur i religii wiem. Mam raczej problem konkretnie z Japonią, z ich współczesną kulturą. Widać w niej wpływy bogatej tradycji kulturowej, traumy po drugiej wojnie światowej i nowoczesności. Wychodzi z tego dziwna mieszanka. Chyba żeby naprawdę ugryźć tę kulturę trzeba by tam na jakiś czas pojechać...

Nie no, tak tylko rzuciłem, bo akurat czytam i jest fajne.

Rozumiem, że nie chodzi o próbę wyjaśnienia, tylko raczej wczucia się. Pod tym względem polecam choćby powieść "American Fuji" ( http://biblionetka.pl/book.aspx?id=7419 ) czy opowieści Bruczkowskiego "Bezsenność w Tokio" ( http://biblionetka.pl/book.aspx?id=25467 ).

Trochę mniej obiektywne, w sensie udziwnione, ale jednak oddające japońską mentalność, jest spojrzenie Nothomb, której książki nie czytałem, ale obejrzałem film na podstawie jej powieści - "Bojaźń i drżenie" ( http://filmaster.pl/film/stupeur-et-tremblements/ ).

Widziałam niedawno podobny film o Bangkoku, też dość nierówny.

Nie mamy spinacza "filmy o miastach", skandal, trzeba się będzie zająć tym.

Ten dla mnie był akurat równy, nowelki są dobre, lub bardzo dobre.

A jaki tytuł nosi film o Bangkoku? Ostatnio spędziłem parę dni w tym mieście, więc chętnie bym obejrzał.

Dodaj komentarz