doktor pueblo

napisał o Tony Takitani

Krótka nowelka rozwleczona do pełnometrażowej fabuły. Ale rozwleczona ładnie, nastrojowo. Taki film, po którym człowiek wychodzi na balkon, zapala papierosa i patrzy gdzieś przed siebie. Na nic konkretnie. Tyle tylko że ja nie palę i nie mam balkonu. A szkoda.

Gdzieś przed siebie. W zamyśleniu. Cały Murakami. Scenka, którą opisałeś (papierosek, balkon, zapatrzenie) idealnie odtwarza klimat jego prozy i tego filmu również, chociaż ostatecznie uważam, że na ekranie tego atmosferycznego zawieszenia i nastroju abstrakcyjności odtworzyć się w pełni nie udało. Niemniej, cieszę się, że film nie zaginał (!) i nastrojowym się okazał. :)